wtorek, 9 lutego 2021

Polska - kraj, gdzie co 5 lat muszę udowadniać, że nadal choruję na nieuleczalną chorobę

Pod koniec lutego kończy mi się ważność mojego orzeczenia o stopniu niepełnosprawności, a co za ty idzie, będę musiał udać się do zespołu ds. orzekania o niepełnosprawności, bym nadal mógł takowe posiadać. Jest to absurd.
W Polsce osoby z cukrzycą do 16. roku życia otrzymują zasiłek pielęgnacyjny w wysokości 153 złotych miesięcznie niezależnie od stopnia niepełnosprawności. W tym roku skończyłem 20 lat, czyli od 2016 roku obowiązują mnie inne przepisy. Osoby w moim wieku, aby otrzymywać takie świadczenie muszą mieć znaczny, lub umiarkowany stopień niepełnosprawności. Ja mam lekki, tak jak wielu cukrzyków, a co za tym idzie, tracę możliwość uzyskania takiego świadczenia, które pomogłoby mi w jakimś stopniu zmniejszyć koszty leczenia. Powiatowe Zespoły ds. Orzekania o Niepełnosprawności często tak robią. Wszystko zależy od łaski orzecznika. Jeden uzna, że jest to stopień lekki, inny, że umiarkowany. Wiecie, że takie orzeczenia są wydawane na czas określony? To tak, jakbym za jakiś czas mógł się wyleczyć z choroby, mimo że w całej historii medycyny nie było takiego przypadku.
Rządowa strona niepelnospravni.gov.pl podaje, że stopień niepełnosprawności osoby zainteresowanej orzeka się na czas określony lub na stałe. Decyduje ocena możliwości poprawy funkcjonowania osoby zainteresowanej. Czyli lekarz orzecznik ocenił, że mój stan zdrowia może się poprawić. Co to znaczy? Że cukrzyca, będąca chorobą przewlekłą może mi zniknąć? Na to wygląda. W tym państwie, to mnie nic już nie zdziwi.
W Polsce orzekanie jest uznaniowe, nie tylko jeśli chodzi o cukrzycę. Strona diabetyk24.pl pokazuje, że system przyznawania stopnia niepełnosprawności mógłby działać lepiej, ale tak naprawdę nikomu nie zależy na tym, by to w jakikolwiek sposób zmieniać.

Nie chodzi w nim o samo schorzenie (gdyby tak było, niepotrzebne byłyby komisje, wystarczyłaby tabela, w której chorobie X przyporządkowano by stopień Y), ale o konkretnego pacjenta. A bardzo często o jego umiejętność udokumentowania, że choroba nie tylko mu towarzyszy, ale faktycznie go ogranicza. 

 No cóż, walka z systemem to walka z wiatrakami. 

11 komentarzy:

Rah v Gelerth pisze...

Ciesz się, ja na komisję staję co roku i orzeczenie dostaję na 12 miesięcy.

Hubert Znajomski pisze...

Tu bardziej chodzi o absurd całej tej sytuacji

Anonimowy pisze...

Problem w tym, że są tacy którzy oszukują że są inwalidami, niepełnosprawni do końca życia!

Rah v Gelerth pisze...

Nie dopisałem, że w moim przypadku między innymi również chodzi o cukrzycę, więc ja muszę to udowadniać co rok.

Anonimowy pisze...

Ciesz się że ci przyznają nawet na rok , mi po 10 latach przyznawania na rok- 3 lata niepełnosprawności ostatecznie odebrali rentę nie podając przyczyny..

Hubert Znajomski pisze...

To właśnie świadczy o tym systemie.

Anonimowy pisze...

Ja miałem umiarkowany stopień do 2018 roku, na komisji przyznali lekki po czym lekarz internista na komisji stwierdził, że jak chcę to mogę się odwoływać, bo w jego opinii się poprawiło znajdując pracę w zawodzie. No to odwołałem się do WZON i zostałem wezwany na komisję, w której badanie było całkowitą paranoją (stracony czas, urlop i pieniądze wydane na dojazd). Następnie odwołanie do sądu z opisaniem całej sytuacji, również z przeprowadzonymi badaniami na komisjach ZON. Od III kwartału 2018 roku sprawa trwa po powołaniu kilku biegłych (każdy w innym województwie) przez to, że WZON przeciąga sprawę poprzez wnoszenie odwołań podważających opinie biegłych sądowych. Jakby ktoś mówił, że są wolne sądy to potwierdzam są i to bardzo wolne. Poza tym biegłych z dziedziny diabetologii jest bardzo mało w kraju i dosyć często prośby sądowe o przeprowadzenie badania sądowego pozostają bez odezwy. Już miałem rezygnować w 2019 roku, ale Pani w sekretariacie sądu namawiała, aby nie rezygnować, niech się toczy sprawa, więc jest 2021 rok ;).

Śmiesznie wyglądają uzasadnienia w którym WZON punktuje że kryterium przyznania stopnia nie jest powiązane z badaniem lekarskim, a po 2 zdaniach tenże sam WZON w tym samym piśmie "Po przeprowadzeniu badania lekarskiego...". Brak jakiejkolwiek logiki, to po co te badania?

A później stajesz jeszcze na badaniach z medycyny pracy i Ci jeszcze będzie groził lekarz, że nie dopuści do pracy bez jakiegoś świstka za który musisz sam zapłacić, bo CT1. Czyli w opinii jednych sprawny, dla innych niesprawny, w zależności od tego do kogo się adresujesz ;), istne kuriozum. Co to też będzie powodowało ? Wypychanie takich ludzi na B2B zamiast UoP, bo tam badań lekarskich nie ma ;).

Po swojej toczącej się sprawie już sporo czasu widzę doskonale, że w tym kraju ludzie uczciwi, pracujący, utrzymujący ten kraj, mających CT1 nie mogą liczyć na nic. Nigdy w ZUS nie stawałem na komisji, bo są bardziej potrzebujący ludzie.

Natomiast jak masz chorobę alkoholową i nie pracujesz to proszę bardzo, zapewnimy wszystko, pomożemy tylko, że zazwyczaj to ludzie mają na własne życzenie a CT1 pojawia się niespodziewanie bez zdiagnozowanej przyczyny... I Ci jeszcze powiedzą że temu alkoholikowi to się należy bo on chory...

Więc może chyba lepiej zacząć chlać ;) ?

Hubert Znajomski pisze...

Warto się dzielić takimi informacjami. Widać jak to wszystko wygląda z perspektywy osoby niepełnosprawnej ;)

Anonimowy pisze...

Ja od 16 roku życoa posiadałem umiarkowany stopień niepełnosprawności w 1999 roku miałem połączony z atakiem padaczki i do 2018 miałem umiarkowany, nagle orzekli, że należy mi się tylko lekki, oddałem sprawę do sądu i tak się to ciągnie...

Hubert Znajomski pisze...

Jak byłem jeszcze niepełnoletni, to moja mama też chodziła do sądów, ale bezskutecznie. Taka to walka z systemem

xyz pisze...

Stopień lekki? To tyle co nic. Taki świstek do niczego nie jest potrzebny i i tak nic nie daje. Ja co 5 lat musze udowadniać, że ślepnę. - Pozdrawiam Stopień Znaczny 04-O.