czwartek, 29 kwietnia 2021

Zemborzycki pean

 Lublin to wieś pod Zemborzycami - mawiali ludzie z odległych zakątków Polski po odwiedzinach w tym specyficznym miejscu na mapie Lubelszczyzny. Położona nad zalewem, który bierze od niego nazwę, jest ogromnym kawałkiem ziemi o dość niskim zaludnieniu. Mimo to, fakt ten dodaje Zemborzycom uroku.

Z centrum Lublina jedzie się tu w dwadzieścia minut. Między nimi, a resztą miasta znajduje się specyficzna granica, której przekroczenie natychmiast zmienia postrzeganie świata dookoła.


Domki na ul. Rosy. Podwórko, które przez lata zmieniało swoje oblicze. Przeżyło wiele, a jednak pewne rzeczy były takie jakie pamiętam z wczesnego dzieciństwa. Domek „u Sławy”, domek na drzewie, na którego za dzieciaka nie umiałem wejść, więc tylko huśtałem się na drabinie, no i oczywiście las. Las na długie spacery i przemyślenia. Gdzieś do 2012 roku byłem tam tak często jak u siebie. Później miałem kilka lat przerwy od tego cudownego miejsca. W tym roku zacząłem coraz częściej tu przebywać obserwując wszelakie zmiany, ponieważ teraz kursuję często na trasie Łódź-Zemborzyce-Łęczna. Nie umiem przepuścić okazji by tu coraz częściej się znajdować. Jest tutaj pewien klimat. Obozy Ecce Homo XXI, zawsze uczyły mnie wielu rzeczy, zwłaszcza mój wujek Marek, który przyniósł tutaj szantowe klimaty wprost z Pomorza. Najważniejsza jest jednak pamięć i jej kształcenie. To tym zajmuje się moja najbliższa rodzina i przyjaciele, z którymi nie mogę przestać się widzieć. Zwłaszcza z moją (mam nadzieję) przyszłą szwagierką, z którą nadaję na tych samych falach.



Przyjeżdżam tutaj i robię wiele ciekawych rzeczy. Nie ma tutaj miejsca na nudę i monotonię. Śpiewanie, granie, praca umysłowa, humanizm, myślenie. Ciężko to wszystko opisać jednym zdaniem. Trzeba tu przyjechać i wszystko odczuć na własnej skórze. 



Zemborzyce to najodleglejszy zakątek miasta, w którym przyszedłem na świat. Jutro je opuszczam i wracam do Łodzi. Ale wrócę dość szybko, więc nie jestem smutny :)

Brak komentarzy: