Dzisiaj mieliśmy Święto Kina, co oznaczało, że w Lublin Plaza bilety do Cinema City były tańsze. Poszliśmy więc z bratem na "Narodziny Gwiazdy" z Lady Gagą i Bradleyem Cooperem w roli głównej. Obaj nie żałujemy wyboru.
Nie wiem czy wiecie, ale jestem ogromnym fanem Lady Gagi, od 2011 roku styczność z jej muzyką mam niemal codziennie. Niejednokrotnie jej piosenki były dla mnie motywacją i inspiracją do działania, dlatego jest dla mnie najlepszą artystką współczesnej muzyki, nie tylko pop. W sumie to każdy szanujący się gej uwielbia Lady Gagę :D
Ten film tylko udowodnił jak bardzo dobry ma głos. Do tego jej gra była zaskakująco dobra. To doskonały przykład jak człowiek może być wszechstronnie utalentowany.
W filmie przejawił się motyw LGBT - Drag Queens, które od razu mi się spodobały, bo stanowiły idealny przykład jak radosna i jak pozytywnie nastawiona do świata jest nasza społeczność.
Większość piosenek z filmu miałem wcześniej odsłuchaną, ale i tak podczas filmu budziły we mnie emocje. Shallow wywołało u mnie łzy szczęścia, zwłaszcza gdy Ally (postać grana przez Lady Gagę) wyszła na scenę.
Najbardziej jednak poruszył mnie sam koniec filmu. Przez niego rozpłakałem się jak małe dziecko, ale nie mogę wam powiedzieć dlaczego, bo nie chcę spojlerować.
Sam film pokazał mi jednak, że cały ten szołbiznes zmienia człowieka. Utalentowany jak ptak traci swoją duszę niezależnego artyzmu. Zdobycie Grammy komuś takiemu nic nie da. Szkoda mi było bardzo Ally. Utraciła swoją artystyczną duszę przez wejście w ten świat. Nie mogła nic zmienić, nie mogła być sobą, musiała zmienić swój image.
Co do postaci granej przez Coopera - Jacksona. Był to światowej sławy muzyk, ale jednocześnie alkoholik i narkoman. Pod wpływem przypadku poznał Ally, która śpiewała w nocnym klubie. Przypadek ma ogromny wpływ na nasze życie. Zupełnym przypadkiem dostajesz coś czego absolutnie się nie spodziewałeś. Nie możemy niczego zaplanować. To jest wspaniałe, ale także przerażające
Jackson po poznaniu Ally zmienił się w jakąś sinusoidę. Raz pił, raz nie. Jednakże pod wpływem jednego z wydarzeń poszedł na odwyk. Widać było, że bardzo zależało mu na Ally. Oboje bardzo się kochali. Idealny przykład uczucia między dwojgiem ludzi, można by rzec, ale Jackson zrobił coś przez co nie mogę nazwać go idealnym kochankiem.
Bardzo pozytywnie oceniam ten film. Grał mi na wszystkich emocjach. Jeden z lepszych jaki oglądałem. Szczerze przyznam, że jestem mocno zaskoczony, że tak mi przypadł do gustu, bo sam opis filmu nie był aż tak zachęcający. Może to i lepiej? Niespodzianka to przecież dobra rzecz, zwłaszcza taka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz