Szwajcarzy są dumni ze swojego kraju. Wszędzie spotykam flagi.
Pogoda może nie jest najlepsza, ale nie przeszkadza mi w doznawaniu niesamowitych wrażeń.Latem musi być tutaj cudownie!Byłem także na wieży kościoła Grossmunster, ale krajobraz był ciężki do uchwycenia. Po powrocie poszedłem do muzeum narodowego (dzięki temu, że kupiłem Zurich Card mam darmowy wstęp do wielu muzeów i do komunikacji miejskiej, tutejsze tramwaje są super), a wracając kupiłem sobie pamiątki. Dla rodziny trzy szwajcarskie czekolady (te akurat kupiłem od razu po przyjeździe), na lodówkę magnesik z mapą Szwajcarii i Zurychem w środku, a dla mnie mały scyzoryk, który w gratisie został wygrawerowany (Hubert 11.21), żebym zapamiętał kiedy byłem w kolejnym pięknym miejscu. Poza tym, jak to możliwe, by wrócić ze Szwajcarii bez chociaż jednego symbolu? Scyzoryk z pewnością nim jest.
Potem poszedłem do muzeum FIFA.Ma mocno nowoczesny wystrój. Mimo że nie jestem jakimś mega fanem piłki nożnej to jednak mocno mnie to wciągnęło. Nawet mogłem się trochę poczuć jak komentator.Nawet sam bilet wygląda „ekskluzywnie”.Powrót tramwajem i małe zakupy.Ostatnie pomniki i rzeźba anioła autorstwa Niki de Saint Phalle. Mój pociąg do Berlina z przesiadką w Monachium odjeżdża o 17:03. Poświęcę jeszcze ten czas na przechadzkę nieopodal dworca.
Na sam koniec dodam, że miasto jest naprawdę przyjemne. Czułem się tutaj swobodnie i miło. Niemniej jednak ceny są tu dość wysokie. Aczkolwiek czas tu spędzony był wart tych pieniędzy.
Edit: 21:41
Przystanek Monachium. Dwie godziny postoju. O 23 już się zabieram.
W Berlinie będę o szóstej, a potem już prosto w rodzinne strony. Podróż dłuższa niż pobyt, ale przygoda z pewnością udana!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz