sobota, 5 października 2024

Fascynują mnie ludzie

Wczoraj byłem na uczelni. Mam za sobą pierwsze zajęcia. Zostałem mocno zachęcony do udziału w wielu programach i jak na razie fascynuje mnie wymiana zagraniczna, którą mógłbym najwcześniej odbyć na drugim roku. Kompletnie mnie jednak zaskoczył fakt, że wszystkie moje wykłady odbywają się zdalnie (studiuję niestacjonarnie). Całe szczęście większość z tych tematów jest dla mnie mocno interesująca. Geografią polityczną interesuję się podświadomie od podstawówki. Podstawy prawa sam studiowałem dogłębnie, aby samemu pisać pisma administracyjne i wysyłać zawiadomienia do prokuratury. Socjologia brzmi również bardzo ciekawie, albowiem interesują mnie ludzie. Wszyscy ludzie. Nie zamierzam oceniać kogoś pod względem jego zamożności, inteligencji, wyglądu et cetera. Jedyne czego nie lubię w niektórych ludziach to to, że świadomie traktują źle innych, a spotykałem się z tym nie raz. Bogaty wyśmieje biednego, inteligentny (rzekomo) człowiek będzie się wywyższać, bo ktoś nie posiada wiedzy ogólnej. Ludzie w moim życiu to różnoraki zbiór wartości. Mam przyjaciół po siedemdziesiątce, których poznałem na przykład przez tatę. Mam przyjaciół z wykształceniem podstawowym, a z którymi lubię gadać o życiu, frasunkach, głupotach. Mam przyjaciół w całej Polsce, od małych miejscowości Dolnego Śląska, po wielkomiejską Warszawę. Mam także przyjaciół konserwatywnych, a także jeszcze bardziej liberalnych światopoglądowo niż ja. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy swoje słabości. Może do nas przyjść nieświadoma myśl, która jest krzywdząca, ale chcemy ją przystopować. Możemy mieć gorszy dzień i niechcący się na kimś wyżyć. Tak bywa. Ale to nie czyni człowieka złym. 

Za bardzo się rozmarzyłem o tych przechadzkach w jesienną pluchę po każdych zajęciach, albowiem będę siedział w zamknięciu, w swoim krakowskim pokoiku i słuchał wykładów przed ekranem. Jedynie na ćwiczenia będę musiał stawiać się stacjonarnie na uczelni. Wczoraj spotkałem mnóstwo ludzi. Moja ciekawska, obserwatorska natura zwróciła uwagę na wiele twarzy, które mijałem. Było nas niesamowicie wiele, nawet w kolejce po odbiór legitymacji. Czułem się też nietypowo ze względu na mój wiek. Większość osób na miejscu jest kilka lat młodsza ode mnie, bo mój rocznik technicznie już ma magisterki (kilka dni temu o tym wspominałem). Tak czy siak, jestem w dobrym miejscu. 

Podoba mi się ekspresja ludzi, od wielu lat patrzę na stylizacje osób, które mijam na ulicy. Przez to samemu zdecydowałem się raz na jakiś czas kupić ubrania w podobnym guście, który mi się podobał. Podoba mi się zmieniająca się moda i coraz większa chęć ekspresji „nietypowej”. Styl hipisowski, alternatywny, glamour, punk czy streetwear. Faceci z kolczykami i pomalowanymi paznokciami, dziewczyny w krótkich włosach. To wszystko jest coraz odważniejsze, prawdziwsze, szczere. To jest wręcz spełnianie marzeń poprzednich pokoleń żyjących pod butem wojny, czy komunizmu. Uważam, że byliby niesamowicie szczęśliwi, że walczyli o naszą wolność i my tę wolność wykorzystujemy jak tylko możemy. Pasuje do tego poniekąd wiersz „Ocalony” Tadeusza Różewicza, który był przedstawicielem pokolenia Kolumbów. Zacytuję początek:

Mam dwadzieścia cztery lata
Ocalałem 
Prowadzony na rzeź.

Sam przecież w tym roku skończyłem 24 lata i na moich barkach nie spoczywają tak traumatyczne doświadczenia. Lubię porównywać dzisiejsze czasy z tymi co miały miejsce kilkadziesiąt, albo i sto lat temu. Mijałem na rynku, po wczorajszych zajęciach, studzienkę im. Walentego Badylaka, który w tamtym miejscu dokonał aktu samospalenia w proteście przeciwko m.in. zmowie milczenia wokół zbrodni katyńskiej. Zbyt często myślę, że poznałem cały Kraków. Po powrocie do domu czytałem o bojownikach, z całego bloku wschodniego, którzy walczyli z opresją przeciwko ich państwom dokonywaną przez Związek Radziecki. O Ryszardzie Siwcu, Sándorze Bauerze, Janie Palachu, Janie Zajícu, czy Wasylu Makuchu. Niesamowicie interesują mnie biografie, lecz przy tym smucą mnie wydarzenia Powstania Węgierskiego, bądź Praskiej Wiosny, które zakończyły się śmiercią dziesiątek ludzi, bo nie chcieli być „przyjaciółmi” Związku Radzieckiego. Dlatego tym bardziej oburzają mnie głosy sprzyjające Rosji w kontekście współcześnie przeprowadzanych przez nią wojen. Byłem tam przecież jeszcze trzy miesiące temu i wiem, że duch miłości wobec czasów słusznie minionych wciąż tam tkwi. Dlatego uważam, że historia jest ważna i cieszę się niezwykle, że w każdej epoce są ludzie, którzy pozwolili na to, byśmy po wielu latach mogli się uczyć o wydarzeniach z przeszłości, mniej lub bardziej znaczących. 

Jak istniał Skamander, jedną z rzeczy, która cechowała ich twórczość była fascynacja tłumem, jak i jego nowoczesnością. I tak oto, po stu latach, mam podobnie, tylko ten tłum jest jeszcze bardziej nowoczesny, a także jeszcze bardziej zróżnicowany. Czym się interesują ludzie? Co jest modne? Co będzie wspominane za kilka wieków? Co po sobie zostawimy? Tyle tych pytań jest, że aż cieszę się, że istnieje wiele osób, takich jak ja, które poczuwają się do tego, aby wiedzę tego typu upowszechnić i zachować na przyszłość, nawet tą daleko po naszej śmierci. W końcu, jak to mówił indyjski noblista Rabindranath Tagore - „ten kto sadzi drzewa, wiedząc, że nigdy nie usiądzie w ich cieniu, zaczyna przynajmniej rozumieć sens życia”.

Moja nowa uczelnia i spacerek na Floriańskiej. Przez cały dzień padało, ale ludzi nie brakowało. Mijałem wiele grup z przewodnikami, jak i kilka nowych, ciekawych miejsc, które być może w przyszłości odwiedzę. 

Brak komentarzy: