piątek, 31 października 2025

Typowy gejowy Halloween

Jestem dziś w Lindo. Trwa impreza halloweenowa i oczywiście Hubercik musiał przebrać się tak jak na typowego geja przystało. Żeby dużo odsłonić. Nieco low effort, ale kostium kupiłem jakieś 2-3 tygodnie temu i myślałem, że dodam do tego jakiś makijaż lub coś w tym stylu, ale lenistwo wzięło górę i do popołudnia nie byłem nawet pewny czy w ogóle dziś przyjdę, bo rano nieco słabo się czułem. Notabene, przebrałem się za niby gladiatora. 

czwartek, 30 października 2025

Eksperymentalizm

Lubię odkrywać nowe rzeczy. Uwielbiam wręcz. W nocy miałem przyjemność wypróbować trochę gadżetów i porobić sobie z nimi zdjęcia. W szczególności spodobało mi się to. Ma taki charakterek. 

środa, 29 października 2025

Kalwaria Zebrzydowska



Odwiedzam dzisiaj kogoś w okolicy, więc zdecydowałem, że zahaczę na moment o sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. Jest to jeden z obiektów światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Udało mi się ciut pozwiedzać, ale niestety zimna pogoda i późna pora sprawiły, że ta wycieczka zajęła mi dosłownie chwilę. Niemniej jednak ciekawie to wszystko wygląda nocą. Byłem tu raz, w dzieciństwie, z mamą, ale słabo już to pamiętam. Tak czy siak, jest tu bardzo ślicznie. Architektura sakralna to coś pięknego. 

niedziela, 26 października 2025

Hubert Diwa

Co się wydarzyło w ten studencki weekend to ja nawet nie mogę uwierzyć. Koło północy wyszliśmy do jeszcze jednej miejscówki obok rynku. Niespodziewanie okazało się, że tam też było karaoke i to bez kolejki. Od razu podszedłem do DJ-a i zamówiłem „Mam tę moc”. Dwie nieznajome dziewczyny na wieść o tym, podeszły do mnie i narzuciły lekką presję. Czy umiem to zaśpiewać i żebym ich nie zawiódł. W razie czego pomogłyby gdybym nie dał rady, ale pomocy nie było mi trzeba, bo zaśpiewałem całkiem nieźle (potwierdzone opiniami innych). Koleżanki mówiły, że jestem diwą. Poszedłem za ciosem i odważyłem się zaśpiewać „Gaję” Justyny Steczkowskiej. Fałszowałem. Przed drugą się zmyłem, wstałem na drugim końcu miasta, z rana wybrałem się tramwajem na uczelnię i spędziłem w niej osiem godzin. Myślałem tylko o odpoczynku w domu, kiedy to pod koniec zapytano mnie czy nie pojawię się na zmianie za barem i ostatecznie się zgodziłem, ponieważ pieniądz nie śmierdzi. Cóż to była za noc! Zostałem poproszony, abym wycisnął cytrynę bicepsem do napoju. 
Jeszcze mój współlokator wpadł z reklamówką pełną jedzenia, żebym miał co wtrząchnąć w trakcie przerwy, bo cały dzień ledwo co jadłem. Dzisiaj na szczęście lekki dzionek, bo tylko wpadam na lektorat. 

piątek, 24 października 2025

Do późna

Miałem dzisiaj zajęcia na uczelni do dwudziestej pierwszej. Jeszcze nigdy tak późno nie kończyłem, ale taki jest urok piątków. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło., bo po wszystkim wyszedłem do baru z karaoke na Starym Mieście, żeby się nieco pointegrować. Jedno piwko mi starczy. Jutro znowu zajęcia. 

czwartek, 23 października 2025

Ostatni raz w krótkim rękawie?

Dziś pogoda postanowiła nas zaskoczyć i za oknem termometry wskazywały aż 20 stopni. Prognozy na najbliższe dni wskazują, że o takim cieple będziemy mogli jedynie pomarzyć. Już mi deczko smutno na tę myśl. Będzie szaro, chłodno, błotniście i depresyjnie. Gdyby chociaż zimą częściej padał śnieg to byłoby to bardziej znośne. 

poniedziałek, 20 października 2025

Wymęczenie

W piątek wróciłem do Krakowa. Cały weekend był zapchany zajęciami. Wczoraj miałem ich aż dziewięć godzin i wróciłem ledwo żywy po dwudziestej do domu. Co jak co, ale trening należało wykonać, bo miałem trzy dni przerwy, a tak po prostu nie wolno. I pewnie za jakieś dwie godziny uderzę na kolejny. Ledwo co wróciłem z integracji koła naukowego. Dużo się dzieje. 


czwartek, 16 października 2025

Jesienne żyły

Już jutro popołudniu wracam do Krakowa. Zajęcia na studiach wzywają. Dzisiaj mam dzień odpoczynku. Wczoraj natomiast miałem bardzo dobry trening klatki piersiowej. Nawet żyłki mi wyskoczyły na ramieniu. 
Kartka papieru może mnie poskładać. 
Dzisiejszy, bezcelowy spacer po miasteczku. Łęczna jest bardziej jesienna niż Kraków. Jest tu znacznie zimniej, a także praktycznie wszystkie drzewa żółkną. Niektóre nawet zrzuciły czerwone liście. W poniedziałek myślałem, że dojechałem na jakąś miniaturową Syberię, bo nawet w Lublinie marzłem. 

środa, 15 października 2025

Na poziomie Bułgarii

Przeczytajcie sobie dane ESPON odnośnie dostępności mieszkań w Europie (źródło), a złapiecie się za głowę. Ten obrazek powyżej pokazuje ile procent przeciętnej, miesięcznej pensji potrzeba, żeby wynająć sto metrów kwadratowych mieszkania, ale to jest pryszcz w porównaniu z innymi danymi, które są tam dostępne. 
Oszczędzając 40% rocznie swoich dochodów przez dziesięć lat kupisz mieszkanie w Chełmie, albo w Berlinie. Mniej więcej taki sam poziom cen mieszkań w stosunku do zarobków. Sęk w tym, że w Chełmie jest ciut gorzej pod tym względem, bo w Berlinie dostaniesz nieco większy metraż. Naprawdę Polska musi być w ogonie Europy od tym względem? Dziwimy się, że demografia leci na łeb na szyję, a zapominamy, że mieszkanie, dach nad głową to luksus. 

wtorek, 14 października 2025

Mordownia

Byłem dziś na łęczyńskiej mordowni. Ćwiczyłem plecki. Jedną z maszyn na wiosłowanie wymaksowałem, używając ciężaru w wysokości 135 kilo i to naprawdę dało mi niezły zastrzyk energii na dalszą część treningu.

Łęczna opustoszała. Chodzę ulicami i jest jakoś tak… smutno i nudno. W przeciwieństwie do Krakowa. Mama wieczorem dała mi kilka koszulek do przymierzenia, żebym miał co nosić na studiach i wezmę je ze sobą do dawnej stolicy. Dla śmiechu nałożyłem na siebie dwie jej sukienki. Powiedziała, że jest ze mnie taki sam wariat jak tata. Nie jest to może coś dla mnie, ale przynajmniej mieliśmy z czego szczerzyć się jak konie. 

poniedziałek, 13 października 2025

Dolores gryzie

Na parę dni przyjechałem do Łęcznej. Nie było mnie tu od trzech miesięcy. Mama w końcu otrzymała naszyjnik ze srebra, który jej kupiłem w sierpniu. Powiedziała też, że urosłem w barach. Dolores siedziała w fotelu i nawet nie omieszkała wstać i się przywitać, dlatego też wziąłem ją na rączki. Ugryzła mnie, ale delikatnie. Trochę się obawiam, że jestem już dla niej obcym. Ale co poradzę? Chętnie bym ją zabrał ze sobą. 

sobota, 11 października 2025

Być wielkim

Stanąłem dzisiaj przed lustrem, bo znowu usłyszałem, że jestem podobny do taty. 
Chcę nieco bardziej rozwinąć to co pisałem w środę. O wyglądzie. O podnoszeniu ciężarów. O ciągłym samodoskonaleniu. Otóż, można zauważyć, że ciągle muszę, tak jakby, pokazać sylwetkę, odsłonić nieco ciała. Jak już wspomniałem, wywołuje to pewien podziw, być może nawet zazdrość wśród ludzi, którzy nie chcą znaleźć nawet odrobiny czasu na trening. Dlaczego zatem mam coś poprawiać? Przecież po to to robię. Dla poklasku. I tu jest coś więcej niż tylko chęć pokazania. Otóż, inni mnie widzą inaczej niż ja siebie. I to poczucie towarzyszy każdemu kto z treningiem siłowym ma choć ciut do czynienia. Nie jestem tak silny jak niektórzy moi koledzy, ale to nie zmienia faktu, że jest mi coraz lepiej z sobą. Ale lepiej nie znaczy, że mam stanąć w miejscu. Jest chłopisko, wielkie jak dąb, a dźwiga mniej niż ja. Jest inny chłopak, mniejszy, a weźmie na klatę dwukrotność tego co ja. I do kogo miałbym się niby porównać? Jaki byłby w tym sens? Jesteśmy różni. Mamy inny potencjał genetyczny, inny staż i przede wszystkim - inne cele. Ktoś będzie celował w siłę, ktoś w sylwetkę, ktoś w mobilność i gibkość. Czy jak ktoś pokona mnie w siłowaniu na rękę to automatyczny znak, że jestem słabeuszem? Oczywiście, że nie. Mogę przyłapać się na myśleniu, że już, natentychmiast mam być silniejszy. Bo ktoś mnie pokonuje. I takie rzeczy przyczyniają się do tego, że trening wychodzi mi słabiej. Wciąż jestem za mały, ale cieszę się z każdego komentarza, który nazywa mnie bykiem, dzikiem i innym wielkoludem. Bo to w pewnym sensie bardzo motywuje i wycina kawałki niepewności. Dziękuję. Naprawdę dziękuję za każde dobre słowo. 

piątek, 10 października 2025

Mój pierwszy sensor

Lepsza kontrola cukrzycy, ulga, dbanie o siebie i inne takie tam slogany lecące na prawo i lewo przy reklamach sensorów mierzących poziom cukru we krwi na bieżąco. Ostatecznie dałem się na to namówić, mimo że wiąże się to z większymi dla mnie wydatkami. Podoba mi się jednak to jak ono funkcjonuje. Łączy się bezpośrednio z moim telefonem i co pięć minut pokazuje jaki mam poziom cukru. Widać w końcu jak na dłoni, że ładnie dbam o swoją chorobę. Pomimo tego hemoglobina była wspaniała, a ja sam jestem aktywny fizycznie. Przynajmniej pokażę, że jestem odpowiedzialny. Dorosłość. 

czwartek, 9 października 2025

Check check check

Wczoraj o 21 się włóczyłem, pisałem na szybko przemyślenia, koło północy odbębniłem trening, wróciłem do domu, zrobiłem check formy i poszedłem spać. 

Dzisiaj kupiłem sobie pandzioszkę (jestem strasznie nieodpowiedzialny finansowo) i teraz znowu się włóczę i idę do studenckiego klubu. La vie est belle, Carpe diem i co tam jeszcze oklepanego przyjdzie do głowy. 

środa, 8 października 2025

Za mało

Dzisiaj po północy, po ostatnim treningu. Dostaję komplementy za sylwetkę, ale to wciąż nie jest to. Nie tak siebie widzę. Wmawiam sobie, że muszę być większy. Tylko dlatego, że to jest jedno z niewielu marzeń, celów, do którego aktywnie dążę i jestem w najlepszej możliwej pozycji do osiągnięcia. Tak to właśnie jest z kulturystyką, ćwiczeniami na siłowni. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jest lepiej, coraz lepiej, ale ja ciągle powtarzam sobie, że muszę być większy. A jestem bliżej niż kiedykolwiek i to mi daje mocnego kopa. Że pomimo przeciwności losu mi się udaje. 

wtorek, 7 października 2025

Pół roku łańcucha

Łażę sobie teraz na bieżni na siłowni. Dwudziesta trzecia z minutami. I sonie uświadomiłem głupią rzecz. Jutro będzie pół roku z łańcuchem na szyi. Ani razu przez ten czas go nie zdejmowałem. Czasami zapominam o jego istnieniu. A jednak jest mi z nim bardzo dobrze. Zdarzyło się parokrotnie, że miła kasjerka w sklepie, albo wykładowczyni na zajęciach zwracały na niego uwagę i trochę dziwnie było się tłumaczyć z imidżu. Ma on jakąś moc. Dodaje mi pewności siebie, komfortu i poczucia brutalnej wizualnie męskości bez toksyczności. Lubię siebie w tym roku wyjątkowo bardziej. Pomimo wzlotów i upadków. Nadawajmy rzeczom znaczeń. Co nam to szkodzi? 

poniedziałek, 6 października 2025

Ponurak

Dzisiaj rano wypatrzyłem. Już od kilku dni czekałem aż ta słynna, magiczna liczba się pojawi i tak też się stało ;)
Weekend raczej należał do tych „bez wrażeń”. Wczoraj jedynie siedziałem do wieczora za barem. Dzisiaj też dość kiepskawo. Prawie cały czas pada, a ja muszę się w końcu zebrać na trening i potorturować moje nogi. Wczoraj miałem to zrobić, ale niedługo po pracy padłem na materac i zasnąłem ze zmęczenia. 

sobota, 4 października 2025

Wykłady

Wczoraj zrobiłem coś co wymagało dużo wysiłku. Wyszedłem na trening o 22:30 i w domu byłem tuż przed drugą. To znaczy, że trening (łącznie z cardio i dojściem na siłkę, co też liczę jako cardio) trwał łącznie prawie trzy i pół godziny. Jestem z siebie dumny.  

Dzisiaj przez osiem godzin miałem wykłady. Jestem nieco znużony, byłem w miarę aktywny, ale przeżyłem dzień na trzech kawach. Myślałem, że wyjdę dziś na jakiś wieczorny spacerek, ale chyba nie dam rady. Jeszcze zobaczę. 

piątek, 3 października 2025

Bluzeczka

Upolowałem dzisiaj w lumpie taką super bluzkę. Kupiłem w zasadzie dwie, ale druga okazała się być za mała i odsprzedałem ją kumplowi. Aż wierzyć się nie chce, że już jutro o 10:30 zaczynam pierwsze zajęcia na drugim roku studiów. Dokonałem tego po raz pierwszy w życiu, więc jakiś sukces to jest. Teraz muszę szybko odbębnić wieczorny trening i pewnie zasnę gdzieś koło drugiej, jak mózg pozwoli.