środa, 7 sierpnia 2019

Wypad do kina

Pojechaliśmy dzisiaj z ciocią i całą zgrają młodszego kuzynostwa na film do Zamościa.
Powiem szczerze, że nigdy nie byłem w tutejszym kinie.
Poszliśmy na najnowszą część "Króla Lwa" i powiem, że największe wrażenie wywarła na mnie grafika. Animatorzy naprawdę się postarali. Podobało mi się też to, że wszyscy obecni na sali śpiewali razem największe hity takie jak "Miłość rośnie wokół nas", czy "Hakuna Matata". Ja najbardziej lubię "Aumbae". Szukałem tego dzisiaj na telefonie, gdy z kuzynkami słuchaliśmy różnych piosenek Disneya. Okazało się, że oni śpiewają "Wimoweh". Śmiesznie.
Jak wyjeżdżaliśmy zaszliśmy jeszcze do hipermarketu.
Dostałem ładne buty. Cieszę się bardzo, ale też czuję się lekko nieswojo.
Jak wyjeżdżaliśmy to zastała nas ulewa. Kupowaliśmy jeszcze z ciocią co nieco pod miastem. Wychodząc dostrzegliśmy, że lało jak z cebra, ale ryzykując poszliśmy w ten prysznic z nieba i dotarliśmy jakoś do auta, ale przemokliśmy. Ja bardziej. Aż do powrotu (40 kilometrów) mocno padało. Nawet jak wróciliśmy to jeszcze można było zmoknąć. Niemniej jednak pogrzmiało jeszcze trochę, ale się w końcu uspokoiło. Mieliśmy fajną zabawę.
Po powrocie cały dzień graliśmy w Minecrafta na jednym serwerze, który stworzył kuzyn i zrobiliśmy wioskę. Ja zbudowałem dom i zagrody, a reszta zamek, stajnię i piwnicę. Ogromną piwnicę.
Kocham być na wsi.

Brak komentarzy: