niedziela, 11 lutego 2024

Nie trzeba być pionierem

Kawusia z dzisiejszego poranka
Ile można w życiu odkryć? Coś co zostało już zobaczone przez setki, tysiące, czy miliony ludzi. A jednak cały czas zdarzają się ludzie chętni do poznawania świata dookoła. Czy nazwałbym się odkrywcą, mimo że tak naprawdę nie byłem nigdy pierwszą osobą, która odkryła jakieś miejsce? Oczywiście, że tak. Każdy eksploruje świat po swojemu, a wszystkie osobiste doświadczenia złączone w jedno definiują to, że nikt nie odkrywał świata tak samo. Jestem podróżnikiem, który odwiedził 19 państw, a w Polsce zobaczył kilkaset miejscowości. Nigdzie nie byłem pierwszy. Ale wciąż jeździłem i dalej jeżdżę. Dlaczego? Bo to przyjemne, bo to rozwój dla samego siebie, bo chcę jak najlepiej poznać mój dom, którym jest Ziemia. Podróże to jednak analogia. Analogia do życia, tu i teraz.
Co stoi na przeszkodzie, by biegać dziesiątki kilometrów dziennie, wiedząc, że robi się to po prostu dla siebie, a nie po to by bić światowe rekordy? 
Czy żeby się rozwijać jako człowiek musimy być najlepsi ze wszystkich? Czy musimy być pionierami? Nie. Możemy korzystać z pomocy innych, bardziej doświadczonych osób w kompletnie różnych dziedzinach życia i rozwijać dalej coś, co zostało rozpoczęte i trzyma się latami i potrzebuje ludzi, który ten stan rzeczy utrzymają, a być może nawet ulepszą. Nie trzeba stawiać podwalin, by zmieniać świat. 
Poznaję nowe rzeczy, które są dla mnie trudne i mocno męczą mój mózg, ale robię to, bo potrzebuję wspinać się po górach, nie po nizinach. Nikt jednak nie mówi, że tymi górami mają być Himalaje. Sądzę, że wspinanie się po Wielkich Górach Wododziałowych również jest imponujące, mimo że najwyższy ich szczyt (Góra Kościuszki) jest prawie czterokrotnie niższy niż Mount Everest. Dodam też, że nie ma w tym żadnego celu, by patrzeć na nasze dzieła życiowe jako coś sztampowego. Może to co tutaj piszę zostało powiedziane wiele razy, ale co z tego? Może warto przypominać o tym bez przerwy.
  • Ćwiczę na siłowni, już ponad rok - nie marzę by być Mr. Olympia i nie marzę o starcie w żadnych zawodach. Moim celem jest być dużym facetem i idę po niego każdego dnia.
  • Uczę się od tego tygodnia programowania od podstaw - nie marzę by być komputerowym maniakiem i specjalistą światowej sławy. Po prostu chciałem podjąć jakieś wyzwanie i zobaczyć do czego jestem zdolny. Lubię wszechstronność i posiadanie wiedzy z różnych dziedzin. Zamiast mówić: jestem prostym człowiekiem, warto czasami spojrzeć na siebie i powiedzieć: jestem złożonym człowiekiem. Bycie złożonym jest równie interesujące.
  • Piszę kolejną książkę, którą tym razem mam nadzieję ukończyć - wielokrotnie pisałem, tu na blogu, że mam zamiar napisać książkę i te plany spaliły na panewce. Lecz ostatnio odkryłem coś, co pomogło mi znaleźć rozwiązanie na ten słomiany zapał. Dlaczego nie przedstawić świata z mojej perspektywy, a nie z trzeciej osoby? Zauważyłem, że pisze mi się o wiele łatwiej i lepiej. W ciągu dwóch tygodni napisałem kilkadziesiąt stron. 
Rzeczy takie jak te robi wiele osób. Nie przejmuję się tym. Wierzę, że czeka na mnie lepszy świat, który właściwie mnie już odnalazł i ciągnie mnie do przodu, nawet gdy jeszcze niedawno nie miałem siły. Lecz teraz mam jej w sobie dużo, a mój optymizm znów mnie wypełnia po brzegi, mimo że czasami muszę go uzupełniać jak paliwo. Niemniej jednak nie ma nic złego w tym, że czasami odczuwamy negatywne emocje. Pozwalajmy im przez chwilę dać się wypowiedzieć.
 
Mój świat. Kocham go. 

Brak komentarzy: