wtorek, 27 lutego 2024

Z krakowskiego pamiętnika

Dzisiaj wyszedłem na miasto z nadzieją na dobrą zabawę 
Za niecałą godzinę minie równo tydzień odkąd wysiadłem z autobusu na dworcu w Krakowie. Przez te dni czułem się różnie, od anhedonii, po poczucie pełni życia. Wracam właśnie z mojego ulubionego krakowskiego pubu, gdzie dobrze się bawiłem podczas bingo. 

W niedzielę pobiłem swój rekord marszu i przeszedłem ponad 21 kilometrów w 3 godziny i 10 minut. 

Przeszedłem się do Kazimierza i z powrotem. Cieszyłem się polskością, przesiąkającym dookoła mnie językiem. Czułem klimat międzywojnia. Brakowało mi mojego kraju, muszę to przyznać. Odkąd wróciłem do Polski, moja książka, którą piszę od ponad miesiąca, mocno się rozwinęła. Tym razem czuję, że naprawdę uda mi się coś stworzyć, bo od dłuższego czasu czuję natchnienie. Nadal czytam „Empuzjon” Olgi Tokarczuk, będąc dopiero w połowie, bo cały czas poszukuję czegoś, co mnie kompletnie wkręci. I poniekąd mi się to udaje.

Wczoraj odwiedziłem Nowohuckie Centrum Kultury i obserwowałem w pobliżu neony w stylu PRL. Od kilku dni pogoda jak na luty, jest wręcz upalna. 

Brak komentarzy: