Wtorek i środa wzbudziły we mnie depresyjny nastrój, dlatego nie trzeba było mnie dłużej namawiać na jakieś wyjście, które miało miejsce wczorajszego wieczoru. No i sobie Pandzio wyszło kwadrans przed dwudziestą na Stare Miasto poimprezować i zaliczyło kilka miejsc. Konkluzja jest jedna! Pieniądze dają szczęście. Bo jakbym ich nie miał to gniłbym w łóżku kolejny dzień zamiast się socjalizować.
Notabene, śmieszne jest to, że do Krakowa zlatują się turyści z całego świata, a dla mnie rynek i okolice tak spowszedniały, że albo ich unikam, albo przechodzę obok z pewną obojętnością, bo widziałem go tysiące razy.
Jak na to patrzę to łapią mnie wyrzuty sumienia. Czy słusznie? Nie wiem. Dajcie człowiekowi się wyszumieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz