czwartek, 31 lipca 2025

Bractwo wyrwidębów

Dziś, tuż przed trzecią w nocy spacerowałem wzdłuż drogi krajowej, wydłużając sobie drogę powrotną do domu po treningu. Przez całą trasę nie spotkałem ani jednej żywej duszy, nie licząc przejeżdżających samochodów. Taka przechadzka tuż po wymęczeniu mięśni nóg była aktem masochizmu, ale zawsze taki byłem, że lubiłem chodzić, niezależnie od tego czy moje dolne kończyny mnie bolą czy nie. Wędrówki, zwłaszcza nocą, to taki czas na wewnętrzny dialog. Intensywniej trenuję, ciągle chcąc przemieniać się w coraz to większego giganta. Kwietniowy sukces z wyciśnięciem stu kilo na klatę dawno stał się przestarzały. Od kilku tygodni jest to dla mnie standard, a nie powód do świętowania. Niecałe dziesięć wyciśnięć rozłożonych na cztery serie zmieniło się w czterdzieści! Od Wielkanocy schudłem około 10 kilogramów. 

Brak komentarzy: