sobota, 19 lipca 2025

Niespodziewana nowość

Wczoraj dostałem niespodziewane wolne. Byłem przygotowany na kolejną harówkę, którą szczerze lubię, więc nagła zmiana planów sprawiła, że nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Wykorzystałem ten czas na więcej snu, byczenie się w domu, czytanie oraz wieczorne wyjście na trening. Wyciskałem na płaskiej ławce trzydziestokilowe hantle. Po skończeniu przedostatniej serii, jedna z nich z impetem runęła na podłogę i kilku zebranych w pobliżu mnie mężczyzn wydało z siebie dziwnie znajomy dźwięk bólu i współczucia. Spojrzałem na dół i ujrzałem mój telefon z ekranem rozwalonym w drobny mak i wygiętym jak leżak. Zachowałem spokój ducha, choć w środku nienawidziłem samego siebie za swoją głupotę i nieuwagę. Zrobiłem kilka dodatkowych ćwiczeń w błyskawicznym tempie i wróciłem naprędce do domu, wzdychając w myślach, że biednemu zawsze wiatr w oczy. Wypłaciłem pieniądze z bankomatu. W ciągu ostatnich dwóch tygodni wynik półrocznego oszczędzania stopniał o prawie 90%. Po coś przecież miałem tę kasę, ale robiłem to z myślą o bezpieczeństwie, albo sprezentowaniu sobie czegoś wyjątkowego w bliżej nieokreślonej przyszłości. Skończyło się na tym, że większość z tych środków poszła na diagnozę i pilną wymianę komórki. Moja pozytywna natura postanowiła się jednak odezwać i powiedzieć mi, że nie ma się czym przejmować i że na pewno dzięki nowej pracy uda mi się odbić od dna. Wsiedliśmy z moim współlokatorem w taksówkę do lombardu na Nowej Hucie, bo tam wyszperałem najlepszą, konkretną ofertę (iPhone 15) i bałem się, że czekając do rana, ktoś mógłby sprzątnąć mi ją sprzed nosa. Powiedział mi, żebym nie rozpaczał nad uszczupleniem portfela, bo przynajmniej będę mógł cieszyć się dobrej jakości urządzeniem, które kupię za własne, ciężko zarobione pieniądze i będę z tego powodu czuć dumę i satysfakcję. Po powrocie, zacząłem go konfigurować i spodobało mi się jak bardzo jest piękny i jak przyjemnie dotyka się ekranu i tylnej obudowy. Jak bardzo estetyczny ma interfejs oraz dobrej jakości aparat. Miałem wrażenie, że wpadłem na plan typowej dla dzisiejszych czasów przesłodzonej i wygładzonej reklamy pełnej kolorów i nienaturalnej perfekcji. Że jestem trendy, a w moich dłoniach spoczywa alegoria innowacyjnego high-techu. O takich możliwościach marzyła młodsza wersja mnie. Poziom dopaminy wybiło poza skalę. Z podniecenia nie zmrużyłem oka aż do siódmej rano. 

Jakie szczęśliwe bobo!

Brak komentarzy: