Dzisiaj, a właściwie też i wczoraj mieliśmy bardzo wyjątkowy okres w kalendarzu kulturalnym Lublina.
Czekaliśmy w kolejce na bilety do Browaru Perła. Nie wiedzieliśmy na co innego jeszcze wziąć z bratem wejściówki, bo większość ciekawego kontentu ich nie wymagała.
Mijalśmy ciekawie wystrojone ulice
M.in. palindromy, humorystycznie przedstawione słownikowe definicje różnych wyrazów czy też dekoracje.
Byliśmy też w CSK, natomiast pod Centrum Kultury spotkaliśmy się z rodzicami, którzy przyjechali nieco później od nas. Wręczyliśmy im wejściówki na spektakl, który tam się odbył.
Jak wracaliśmy z CSK czekaliśmy w długiej kolejce do wejścia na Wieżę Trynitarską. Miałem na sobie maskę.
Słód, można go było degustować. Ten pierwszy z lewej smakował jak kawa.
Tu dwa inne słody, a po prawo chmiel, którego próbować już nie można było.
Kapsle i butelki jako element dekoracji.
Na sam koniec degustowaliśmy perłę jasną i ciemną. Uslyszeliśmy jeszcze kilka ciekawostek o samym piwie, oraz jego eksporcie i wielu innych różnościach.
.
O północy siedzieliśmy na ławce pod ratuszem i słuchaliśmy nocnego hejnału, potem na Placu Łokietka oglądaliśmy mapping. Po pierwszej byliśmy już w domu. Cieszę się, że mogłem tam być. Ludzi było naprawdę wielu. Dziesiątki tysięcy. Nie dało się przejść Krakowksim Przedmieściem. Niemniej jednak zabawa była przednia.
Czekaliśmy w kolejce na bilety do Browaru Perła. Nie wiedzieliśmy na co innego jeszcze wziąć z bratem wejściówki, bo większość ciekawego kontentu ich nie wymagała.
Mijalśmy ciekawie wystrojone ulice
M.in. palindromy, humorystycznie przedstawione słownikowe definicje różnych wyrazów czy też dekoracje.
Na bocznej uliczce wisiał taki ciekawy znak
Wzięliśmy udział w grze miejskiej. Z Placu Litewskiego, ze stanowiska Polskiego Czerwonego Krzyża wyruszyliśmy w trasę w stylu "The Amazing Race". Dostaliśmy mapę z pięcioma punktami gdzie otrzymywaliśmy elementy układanki, które składaliśmy na samym końcu na mecie, tam gdzie był też start. Ukończyliśmy bieg pierwsi, działaliśmy razem, ale każdy z nas miał osobną mapę. Dostaliśmy w nagrodę po kalendarzu, notesie i voucherze na kurs pierwszej pomocy. Polski Czerwony Krzyż jest super.Byliśmy też w CSK, natomiast pod Centrum Kultury spotkaliśmy się z rodzicami, którzy przyjechali nieco później od nas. Wręczyliśmy im wejściówki na spektakl, który tam się odbył.
Jak wracaliśmy z CSK czekaliśmy w długiej kolejce do wejścia na Wieżę Trynitarską. Miałem na sobie maskę.
Mam lęk wysokości, ale dałem radę.
Musieliśmy się spieszyć, bo o 22:30 czekało nas zwiedzanie browaru.Słód, można go było degustować. Ten pierwszy z lewej smakował jak kawa.
Tu dwa inne słody, a po prawo chmiel, którego próbować już nie można było.
Na sam koniec degustowaliśmy perłę jasną i ciemną. Uslyszeliśmy jeszcze kilka ciekawostek o samym piwie, oraz jego eksporcie i wielu innych różnościach.
.
O północy siedzieliśmy na ławce pod ratuszem i słuchaliśmy nocnego hejnału, potem na Placu Łokietka oglądaliśmy mapping. Po pierwszej byliśmy już w domu. Cieszę się, że mogłem tam być. Ludzi było naprawdę wielu. Dziesiątki tysięcy. Nie dało się przejść Krakowksim Przedmieściem. Niemniej jednak zabawa była przednia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz