wtorek, 16 kwietnia 2019

Dzień pełen przygód

Przeżyłem dziś świetny dzień. Na samym początku pojechałem do Lublina, gdzie czekałem chwilę na mojego chłopaka, po czym wybraliśmy się na piechotę do Ikei (4 km w jedną stronę, ale zawsze to dodatkowe kroki na liczniku). 
Z kartą mogliśmy kupić kawę z nielimitowanymi dolewkami za złotówkę. Jest to atut tego miejsca. Wypiliśmy może po 6 filiżanek ciepłej kawy z ekspresu (były to espresso, latte macchiato, kawa z mlekiem, cappuccino i samo mleko). 
Poszliśmy potem do najcudowniejszego, najfajniejszego i w ogóle najlepszego sklepu na świecie Flying Tiger Copenhagen. Miałem dylemat czy kupić czapkę z kurczakiem, czy takiego kurczaka piszczałka znanego z memów. Zrobiłem ankietę na Instagramie i wygrała czapka, którą faworyzowałem nieco bardziej, bo kojarzyła mi się z zeszłoroczną Eurowizją. Poszliśmy jeszcze przedtem do sklepu w Skende bo zrobiło mi się słabo. Kupiłem płatki śniadaniowe - mleczne poduszkowce. Musieliśmy wracać przed szesnastą, bo miałem spotkanie z młodzieżówką, gdzie myślałem, że będziemy malować plakaty, dlatego wziąłem kartki, pastele, kredki i cienkopisy (częściowo pogubione, ale jednak). Tak czy siak robiliśmy inne rzeczy, ale nie to o czym myślałem. Sam narysowałem sobie jedną postać w międzyczasie.
Z lokalu zabrał mnie Jasiek, bo postanowił mnie wziąć do Padbaru na Starym Mieście. Zamówiliśmy pizzę, a do tego napoje. Ja wziąłem mrożony koktajl z mango.
Graliśmy w wyścigówkę na xboxie oraz w Wormsy (gra dzieciństwa) w wersji, oczywiście, konsolowej. Polecam ten lokal. Naprawdę można świetnie się bawić. Kurak twierdzi tak samo. 
Dzisiejszy dzień był super.

Brak komentarzy: