Przeżyłem dziś świetny dzień. Na samym początku pojechałem do Lublina, gdzie czekałem chwilę na mojego chłopaka, po czym wybraliśmy się na piechotę do Ikei (4 km w jedną stronę, ale zawsze to dodatkowe kroki na liczniku).
Z kartą mogliśmy kupić kawę z nielimitowanymi dolewkami za złotówkę. Jest to atut tego miejsca. Wypiliśmy może po 6 filiżanek ciepłej kawy z ekspresu (były to espresso, latte macchiato, kawa z mlekiem, cappuccino i samo mleko).
Poszliśmy potem do najcudowniejszego, najfajniejszego i w ogóle najlepszego sklepu na świecie Flying Tiger Copenhagen. Miałem dylemat czy kupić czapkę z kurczakiem, czy takiego kurczaka piszczałka znanego z memów. Zrobiłem ankietę na Instagramie i wygrała czapka, którą faworyzowałem nieco bardziej, bo kojarzyła mi się z zeszłoroczną Eurowizją. Poszliśmy jeszcze przedtem do sklepu w Skende bo zrobiło mi się słabo. Kupiłem płatki śniadaniowe - mleczne poduszkowce. Musieliśmy wracać przed szesnastą, bo miałem spotkanie z młodzieżówką, gdzie myślałem, że będziemy malować plakaty, dlatego wziąłem kartki, pastele, kredki i cienkopisy (częściowo pogubione, ale jednak). Tak czy siak robiliśmy inne rzeczy, ale nie to o czym myślałem. Sam narysowałem sobie jedną postać w międzyczasie.Z lokalu zabrał mnie Jasiek, bo postanowił mnie wziąć do Padbaru na Starym Mieście. Zamówiliśmy pizzę, a do tego napoje. Ja wziąłem mrożony koktajl z mango.
Graliśmy w wyścigówkę na xboxie oraz w Wormsy (gra dzieciństwa) w wersji, oczywiście, konsolowej. Polecam ten lokal. Naprawdę można świetnie się bawić. Kurak twierdzi tak samo.
Dzisiejszy dzień był super.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz