niedziela, 11 maja 2025

Grzbiet jak okręt

Miałem być może jeden z najprzyjemniejszych weekendów, jakie mogły mi się ostatnio przytrafić. W piątek byłem na małej posiadówce w Lindo, która trwała do rana. Był open mic, polało się trochę piwa i szotów, a gdy bar po dwudziestej drugiej delikatnie opustoszał, śpiewałem na scenie stare hity, wyszumiałem się i pozwoliłem sobie na solidną dawkę bycia krindżowym. 
Fragment rysunku, na którym autor przedstawił różnych ludzi (z szacunku do ich prywatności, wrzucam tylko fragment ze mną). Nie wiecie jak mi miło, że przeczytałem iż mam grzbiet jak okręt. Ciekawe porównanie. Niesztampowe. 
A tak się jeszcze pochwalę, że dzisiaj pisałem egzamin ze statystki i dostałem 4,5 (pół punktu do piątki zabrakło, ale to nic, i tak mam dobry wynik).

Brak komentarzy: