Od ponad tygodnia na ulicy Piłsudskiego brakuje świateł ulicznych latarni. Mamy tutaj widoczną powtórkę z końca 2017 roku. Przechadzając się obok Placu Kościuszki można dostrzec powoli zapadająca się ciemność.
Podążałem w jej kierunku dzisiejszej nocy z pewną dozą niepewności. Powoli opuszczały mnie miejskie iluminacje mające na celu ochronę reprezentatywnego placu, aż w końcu zostałem sam, pozostawiony na pastwę losu kierując się w otchłań i nieodkryty ląd.
Latarka, która zachęcała okoliczne znaki drogowe do pokazania swojego blasku była moim jedynym źródłem glansu. Ławka zachęcała do spoczynku, ale w mroku licho nie śpi. Wolałem nie ryzykować i nadal być czujnym, bo w końcu czyhać mogło tam wiele niebezpieczeństw.
Ta część miasta nie została przeze mnie najwidoczniej odblokowana. Ale tak na poważnie. Kto na to pozwala?
A może ulica Piłsudskiego zaraziła się jakąś chorobą, która powoli przechodzi na łęczyńskie fontanny, których część już od dawna po prostu przestała świecić i to tuż vis-à-vis urzędu miejskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz