We wtorek przyjechałem na wakacje na wieś. W tym samym momencie emocje wśród wszystkich budzą trwające igrzyska olimpijskie. Wczoraj więc wpadłem na coś, co spodobało się młodszym kuzynkom. Zrobiliśmy własną wiejską olimpiadę!
Jak byłem młodszy to graliśmy tutaj w Igrzyska, więc taki jednorazowy powrót do młodości może sprawić frajdę. I do tego oderwałem dzieci sprzed ekranów. Zrobiłem nawet dla nas wszystkich medale.Wczoraj odbyło się 10 konkurencji. Dzisiaj tylko jedna. Zorganizowaliśmy walkę o medale w tenisie, pchnięciu kulą (kulą były niedojrzałe owoce), biegu na 100 metrów, skoku w dal, curlingu (pchaliśmy piłkę szczotką, która musiała trafić w odpowiednie punkty na asfaltowej drodze), kręglach (plastikowe butelki), państwa miasta (kto by pomyślał, że wygram), Fruit Ninja na moim tablecie, grach planszowych, grze w chowanego na punkty (każdy szukał dwa razy - szukający zawsze miał punkt, pierwszy znaleziony zero, drugi znaleziony dwa, a ostatni trzy), a dzisiaj zrobiliśmy szermierkę walcząc mopami.
Moje medale :) |
Dziecko we mnie nie umarło. Bawiliśmy się wszyscy świetnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz