Za dwadzieścia lat influencerzy będą wygrywać wybory. Ludzie przed ekranami smartfonów i komputerów tworzący pewne treści zbierają u siebie setki tysięcy obserwujących, co sprawia, że mogą oprócz śmiesznych, bądź innych ciekawych treści przekazywać swoje opinie na różne tematy światopoglądowe i polityczne. Już teraz politycy próbują śledzić internetowe trendy, by dotrzeć do jak największego grona odbiorców. Nie udaje im się to jednak tak samo jak wyżej wspominanym influencerom. Polityka jak i media społecznościowe to swego rodzaju walka o popularność. Im więcej osób cię lubi i popiera, tym lepiej dla ciebie. Już teraz polityka i internet przechodzą pewną fuzję.
Źródło: pixabay.com |
Jesteśmy tym pokoleniem, które nie polega na telewizji. Polegamy na tym co przeczytamy w internecie. Nie tylko na serwisach informacyjnych, ale także na tym co piszą nasi znajomi, czy osoby, które po prostu „followujemy”. Żeby coś nagłośnić trzeba mieć siłę przebicia. Udało mi się to m.in. z akcją pod TVP Lublin, czy wtedy gdy udostępniłem przedwczoraj środę wiadomą informację, która poszła w eter. Czasami trzeba się postarać, by coś nagłośnić. Myślicie, że jedna lokalna gazeta byłaby w stanie to zrobić poza powiatem? Od tego są także whistleblowerzy.
Na Reddicie spotkałem się z r/lostgeneration. To grupka ludzi mająca ćwierć miliona obserwujących, w której publikuje się pewne przemyślenia odnośnie tego co stało się z światem oraz jak funkcjonuje społeczeństwo. Czytałem niedawno o pracownicy Amazona, która poroniła, ponieważ szefostwo nie zgodziło się na lżejsze warunki pracy dla niej (źródło). Przeraża mnie to, że zwracanie uwagi na to, że ludzie zasługują na godną pracę i godną płacę to roszczeniowość. Ludzie, którzy mając „hajsu jak lodu” mówią ci, że jesteś biedny, ponieważ wydajesz pieniądze na rozrywki, telefon, gry, jedzenie itp. Czy to dobrze, że można kogoś krytykować za to, że chce by mieć choć odrobinę przyjemności w życiu? Nie każdy może być miliarderem. To są podstawy ekonomii. Ale każdy powinien móc żyć przynajmniej przyzwoicie. W międzyczasie Robert Lewandowski, nasz czołowy piłkarz, otwiera restaurację i oferuje kucharzom i rożnym pracownikom miesięczne pensje, które on zarabia w kilka minut.
Mam konto na większości popularnych serwisów. Przeglądam przy tym różne treści. Niektóre z nich niosą ze sobą pewną wartość. Uświadamiają. Czytam te komentarze ludzi automatycznie uprzedzonych do pewnych treści, którzy twierdzą, że coś jest praniem mózgu. Tolerancja i akceptacja są praniem mózgu, zwracanie uwagi na kryzys klimatyczny jest praniem mózgu. Ogólnie to co nie mieści się w ich światopoglądzie jest praniem mózgu. Dla nich liczy się wyśmianie Grety Thunberg, albo Roberta Biedronia. Bo to bardzo śmieszne. Najlepiej być ministrem edukacji i nauki i nazywać dyktaturą lewactwa brak krzyży w szkołach i urzędach.
Ostatnio głośno w polskiej polityce zrobiło się o wiceminister Annie Korneckiej, która została wyrzucona z rządu za krytykowanie „Polskiego ładu”. Porozumienie ma podjąć jutro decyzję o tym, czy pozostaje w rządzie. Znając partię Gowina, szanse na opuszczenie przez nią szeregów są znikome. Nawet jak pojawiają się już pogłoski, że Porozumienie chce się przytulić do PSL. Chciałbym by to się stało, ale nie mogę wierzyć. Zapytacie, dlaczego będąc politycznym aktywistą Lewicy jestem przeciwnikiem propozycji PiS? Stracą na tym przede wszystkim samorządy, które jeszcze nie są zarządzane z Warszawy. Gminy mojego powiatu mają stracić łącznie kilkanaście milionów złotych. W dużych miastach sytuacja jest tragiczna. Samorządy to ludzie. Nie mogę patrzeć na to jak niektórzy ludzie lewicy popierają „Polski ład”. W teorii wszystko wyglada ładnie. W praktyce już nie. Nie możemy się dać na to nabrać. Zwłaszcza, że nasz elektorat jest również mocno przeciwny temu rozwiązaniu. Warto zwrócić na to uwagę.
A wrzucę sobie. Zdjęcia, które robiłem przed czwartą. Nocne przemyślenia czasami zajmują tak długo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz