Pierwszy w Polsce stan wojenny po 1989 roku. To są słowa ministra Mariusza Kamińskiego, który przejęzyczył się (a może jednak to była freudowska pomyłka) mówiąc o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznych miejscowościach województwa lubelskiego i podlaskiego.
Wszystko za sprawą migrantów znajdujących się na granicy polsko-białoruskiej.Rząd uspokaja, że ten stan wyjątkowy nie wpłynie na życie mieszkańców tych miejscowości, aczkolwiek w konstytucji jest ciekawy zapis odnośnie rozwiązania parlamentu. Artykuł 228 mówi wyraźnie: „W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu. Wybory do organów samorządu terytorialnego są możliwe tylko tam, gdzie nie został wprowadzony stan nadzwyczajny.”
PiS zatem konstytucyjnie uniemożliwił przeprowadzenie przedterminowych wyborów przez najbliższe miesiące, a przypominam, że na ten temat mówiło się już dość często. Można się sprzeczać, czy do tego ostatecznie by doszło, aczkolwiek musicie przyznać, że sprawa jest dość interesująca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz