Wczoraj mama i brat wybierali się do teatru i zechciałem pojechać z nimi do Lublina (na spektakl jednak nie poszedłem, bo na kupno biletów było już za późno). No bo kiedy ja przechadzałem się po Starym Mieście? Nawet nie pamiętam. Kiedyś to była wręcz codzienność, a teraz czuję się poniekąd jak turysta. Popatrzcie na koziołka Łukasza na skrzyżowaniu jezuickiej i dominikańskiej. Jaki ma śliczny szaliczek!
Jak na złość, trafiłem na mini zamieć. Dużo się ukrywałem po budynkach i wnękach.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz