wtorek, 5 sierpnia 2025

Pałac Portretów

Mailarta - Drag Queen z Victorii w Kolumbii Brytyjskiej była przyjaciółką mojego świętej pamięci taty. Od jego śmierci prowadzimy niekiedy korespondencję. Przez dłuższy czas próbowałem przesłać do jej „Pałacu Portretów” moje zdjęcie z podpisem i kilka bazgrołów, ale nie potrafiły dojść przez polską pocztę. Ostatecznie udało się to w lipcu. Na jej blogu pojawiły się dwa wpisy - jeden osobny, z moim portretem i pracami (LINK) i jeden podsumowujący kolejną edycję serii (LINK). Szczerze powiedziawszy, osłupiałem widząc moje zdjęcie widniejące wśród nazwisk takich jak Judi Dench, John Travolta i Mel Gibson. Jestem tym wniebowzięty. Dziękuję Ci szczerze Mailarto za ten zaszczyt i jeszcze bardziej dziękuję za ponad cztery lata naszej znajomości. 

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Cukiereczek

Wczoraj chciałem wyjść na trening w okolicach dwudziestej trzeciej. Cukier jednak na to nie pozwolił, bo oscylował wokół 350. Podałem sobie insulinę i próbowałem odczekać do północy, żeby sprawdzić czy spadł do dobrego poziomu. Nie udało się. Nawet delikatnie urósł. Już myślałem, że odpuszczę sobie kolejny dzień, ale postanowiłem, że wybiorę się na spacer na siłownię z myślą, że spadnie podczas przechadzki i na miejscu zmierzę go jeszcze raz. Jeśli wciąż byłby za wysoki, to wróciłbym do domu. I na szczęście nie musiałem wracać, bo był zadowalający. Trening poszedł jak po maśle i koło trzeciej byłem już w łóżku. Takie oto są przygody z cukrzycą i wysiłkiem. 

sobota, 2 sierpnia 2025

Katowice

Wpadłem dziś na dwie godzinki z hakiem do Katowic, dla towarzystwa. Było bardzo miło. Siedzę już w pociągu powrotnym do Krakowa, w którym będę po dziewiętnastej. 

piątek, 1 sierpnia 2025

ADHD

Pierwszy dzień sierpnia i takie wieści. Rano przyszła do mnie wiadomość na skrzynkę mailową z dokumentacją medyczną, która potwierdziła ostatecznie co jest na rzeczy. Spełniam siedemnaście na osiemnaście kryteriów ADHD. Cały dzień czytałem to wszystko w kółko i w kółko. Jestem niespokojny. Podekscytowany, a zarazem przestraszony, bo nie wiem co będzie dalej. Ale… dam radę? Tak? 
Wciąż ciężko mi w to uwierzyć. 

czwartek, 31 lipca 2025

Bractwo wyrwidębów

Dziś, tuż przed trzecią w nocy spacerowałem wzdłuż drogi krajowej, wydłużając sobie drogę powrotną do domu po treningu. Przez całą trasę nie spotkałem ani jednej żywej duszy, nie licząc przejeżdżających samochodów. Taka przechadzka tuż po wymęczeniu mięśni nóg była aktem masochizmu, ale zawsze taki byłem, że lubiłem chodzić, niezależnie od tego czy moje dolne kończyny mnie bolą czy nie. Wędrówki, zwłaszcza nocą, to taki czas na wewnętrzny dialog. Intensywniej trenuję, ciągle chcąc przemieniać się w coraz to większego giganta. Kwietniowy sukces z wyciśnięciem stu kilo na klatę dawno stał się przestarzały. Od kilku tygodni jest to dla mnie standard, a nie powód do świętowania. Niecałe dziesięć wyciśnięć rozłożonych na cztery serie zmieniło się w czterdzieści! Od Wielkanocy schudłem około 10 kilogramów. 

wtorek, 29 lipca 2025

Chwilowe katharsis

Krzątałem się przez chwilę wieczorem po kuchni, a moja głowa nie dawała mi spokoju. Zacząłem nucić jakąś piosenkę, którą przez kilkanaście minut próbowałem zidentyfikować. W końcu odnalazłem tytuł i wykonawczynię. „Wszystko czego dziś chcę” Izabeli Trojanowskiej. Zamknąłem się w swoim pokoju po raz kolejny, zgasiłem światło i schowany w ciemności zacząłem się kiwać i słuchać tego samego utworu w kółko i w kółko. Zdarzają mi się nieliczne przypadki, że zaczynam mieć hiperfiksację na punkcie jakiejś piosenki i muszę mieć ją puszczoną na odtwarzaczu kilkadziesiąt razy z rzędu. Przez ten czas moja głowa przekazuje mi tymczasowe remedium na przytłoczenie w postaci migawek. Gdy tylko w słuchawkach rozpoczynał się refren, przepływała przeze mnie silna rześkość. Przed zamkniętymi oczami obrazy pojawiały się bez żadnej zapowiedzi. Ogrom ludzkich twarzy cieszących się z różnych zdarzeń. Miasta nocą z lotu ptaka. Cuda natury, których nigdy nie widziałem, a chciałbym. Wszystko to była jednak abstrakcja. Coś pięknego, ale w żaden sposób ze mną niezwiązane. Wtedy zamknąłem się w sobie jeszcze głębiej. Wspomnienia ukazywały mi się jakby były powidokami. Nie panowałem nad nimi, ale pozwoliłem im na ten chaos, bo to jest bardziej niezwykłe niż najlepszy seans kinowy. Coś takiego przeżywam tylko raz na kilka miesięcy. Katharsis. Chwilowe. Potrwa kilka dni. Może wytrzyma do diagnozy. 

niedziela, 27 lipca 2025

Seksapil

Cały dzień pada i pada. Jeszcze nie wyszedłem ani razu z domu, a jest dwudziesta druga. Wypada mi przecież iść na siłownię, choć de facto dziś już byłem (wpół do pierwszej, ale to szczegół). Znowu chciałem się pobawić aparatem i zrobić jakieś wymyślne zdjęcia i pomyślałem o tym. Inspiracją do dalszego robienia nóg. I chyba właśnie je dzisiaj będę robił. 

sobota, 26 lipca 2025

Niech żyje bal!

Na mojej ostatniej zmianie udało się nam rozkręcić super imprezę! Tak dobrą, że jak wychodziliśmy to niebo robiło się jasne, a ja w moim mieszkaniu znalazłem się grubo po piątej rano. Chciałbym przeżywać więcej takich chwil.  

piątek, 25 lipca 2025

Tysiące twarzy, setki miraży

To człowiek tworzy metamorfozy! A metamorfoz miałem już w życiu kilka. Powyżej kolejna z nich. Pięć miesięcy dzieli oba zdjęcia. Jedno zrobione pod koniec lutego, drugie zaś dzisiaj w nocy. Jakby moje życie kręciło się tylko wokół pracy nad własnym ciałem. 
Czy to coś złego? Skądże. To tylko ta głośna część mnie, która lubi dawać o sobie znać. 

czwartek, 24 lipca 2025

DIVA

Prezentuję przed wami fragment mojego outfitu na zbliżający się Folsom. Paczka z moimi gadżetami dotarła jeszcze przed queer slamem, ale dopiero wczoraj je mogłem przymierzyć.
Takie śliczności mijałem dziś po wizycie u psychologa.
Ostatnie dwa dni były niezwykle ważne. Miałem dwa etapy testu diagnostycznego na ADHD u dorosłych DIVA-5 i w połowie sierpnia w końcu poznam prawdę. Czy mam ADHD czy też nie. Szykuje się mały okres niepewności, ale w końcu będę wiedział na czym stoję. 

wtorek, 22 lipca 2025

Queer Slam

Dziś o dwudziestej rozpoczął się Queer Slam w Lindo i byłem jednym z siedmiorga uczestników. Jurorem był m.in. Edward Pasewicz - pisarz dwukrotnie nominowany do nagrody literackiej Nike. Szczerze, kiedy usłyszałem od niego, że jestem nowym Arthurem Rimbauldem, nie zależało mi na osiągnięciu dobrego wyniku, bo same te słowa wystarczająco mnie zbudowały. 
O zwycięstwie oprócz naszego kochanego jurora, decydowała również publiczność. Wygrała świetna performerka, której wiersz wszystkich nas poruszył. Ale nie o wygraną tu chodzi. Chodziło o pokazanie cząstek swoich dusz. Poziom był niesamowicie wysoki. Mam nadzieję, że będę mógł jeszcze wziąć udział w podobnym wydarzeniu. 

poniedziałek, 21 lipca 2025

Co ja mam z tym zrobić?

Dzisiaj znalazłem dużo czasu, żeby pobawić się z Dolores. Przez chwilę rzucałem jej piłkę, ona ją łapała i gryzła. Ale po czasie jej się to chyba znudziło, bo patrzyła na mnie z taką miną jak powyżej. 
Odwiedziłem dzisiaj lekarza. Tylko po to tutaj przyjechałem. Do grudnia mogę pomarzyć o nowej pompie insulinowej, ponieważ dopiero wtedy będę miał kolejna wizytę. Z drugiej strony, dałem się ostatecznie przekonać do tego, żeby kupić sobie system monitorowania glikemii. Cukrzyca to niesamowicie kosztowna choroba jak jesteś dorosły. 

niedziela, 20 lipca 2025

Cześć kotek

Po sześciu godzinach w podróży, koło dziewiętnastej znalazłem się w Łęcznej. Przyjechałem na chwilę, bo w środę o dwunastej znowu będę w Krakowie. Dolores się chciała z wami przywitać 

sobota, 19 lipca 2025

Niespodziewana nowość

Wczoraj dostałem niespodziewane wolne. Byłem przygotowany na kolejną harówkę, którą szczerze lubię, więc nagła zmiana planów sprawiła, że nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Wykorzystałem ten czas na więcej snu, byczenie się w domu, czytanie oraz wieczorne wyjście na trening. Wyciskałem na płaskiej ławce trzydziestokilowe hantle. Po skończeniu przedostatniej serii, jedna z nich z impetem runęła na podłogę i kilku zebranych w pobliżu mnie mężczyzn wydało z siebie dziwnie znajomy dźwięk bólu i współczucia. Spojrzałem na dół i ujrzałem mój telefon z ekranem rozwalonym w drobny mak i wygiętym jak leżak. Zachowałem spokój ducha, choć w środku nienawidziłem samego siebie za swoją głupotę i nieuwagę. Zrobiłem kilka dodatkowych ćwiczeń w błyskawicznym tempie i wróciłem naprędce do domu, wzdychając w myślach, że biednemu zawsze wiatr w oczy. Wypłaciłem pieniądze z bankomatu. W ciągu ostatnich dwóch tygodni wynik półrocznego oszczędzania stopniał o prawie 90%. Po coś przecież miałem tę kasę, ale robiłem to z myślą o bezpieczeństwie, albo sprezentowaniu sobie czegoś wyjątkowego w bliżej nieokreślonej przyszłości. Skończyło się na tym, że większość z tych środków poszła na diagnozę i pilną wymianę komórki. Moja pozytywna natura postanowiła się jednak odezwać i powiedzieć mi, że nie ma się czym przejmować i że na pewno dzięki nowej pracy uda mi się odbić od dna. Wsiedliśmy z moim współlokatorem w taksówkę do lombardu na Nowej Hucie, bo tam wyszperałem najlepszą, konkretną ofertę (iPhone 15) i bałem się, że czekając do rana, ktoś mógłby sprzątnąć mi ją sprzed nosa. Powiedział mi, żebym nie rozpaczał nad uszczupleniem portfela, bo przynajmniej będę mógł cieszyć się dobrej jakości urządzeniem, które kupię za własne, ciężko zarobione pieniądze i będę z tego powodu czuć dumę i satysfakcję. Po powrocie, zacząłem go konfigurować i spodobało mi się jak bardzo jest piękny i jak przyjemnie dotyka się ekranu i tylnej obudowy. Jak bardzo estetyczny ma interfejs oraz dobrej jakości aparat. Miałem wrażenie, że wpadłem na plan typowej dla dzisiejszych czasów przesłodzonej i wygładzonej reklamy pełnej kolorów i nienaturalnej perfekcji. Że jestem trendy, a w moich dłoniach spoczywa alegoria innowacyjnego high-techu. O takich możliwościach marzyła młodsza wersja mnie. Poziom dopaminy wybiło poza skalę. Z podniecenia nie zmrużyłem oka aż do siódmej rano. 

Jakie szczęśliwe bobo!

piątek, 18 lipca 2025

Pracuś pracuś pracuś

Wczorajsze nocne pozowanie i mała przerwa w trakcie pracy. 
Uff, właśnie skończyłem kolejną zmianę i jestem bardzo zadowolony, ale też zmęczony. Czekam na nocny autobus, który odjedzie o trzeciej rano. Poznałem dzisiaj kolejnych super turystów z zagranicy. Mieliśmy karaoke i było całkiem tłoczno. Jutro na szczęście zacznę wieczorem, a nie w popołudnie. Jestem zadowolony z mojej pracy. Cieszę się, że ludzie mnie lubią, a ja lubię ich. 

czwartek, 17 lipca 2025

Martwy ciąg

Właśnie wróciłem z treningu. Po raz pierwszy w tym roku robiłem martwy ciąg. Zazwyczaj nie wykonuję go z błahego powodu. Po prostu uważam, że są lepsze ćwiczenia na plecy, szczególnie jeśli zależy nam bardziej na hipertrofii niż sile per se. 

Kolejne pozowanie w szatni. Nie mogę przestać myśleć o tym, że jak robię zdjęcia telefonem to aparat mnie ciągle pomniejsza. Albo ja widzę siebie mniejszego niż jestem w rzeczywistości i mam bigoreksję. Klasyczny przykład uzależnienia od siłowni. 

poniedziałek, 14 lipca 2025

Progresy


Wczoraj dałem sobie wycisk. Muszę być masochistą, skoro wybrałem się na siłownię po dwóch dniach wymagającej roboty. Ucieszyły mnie kolejne progresy na moich ulubionych ćwiczeniach na plecy i bicepsy. Zaraz kolejny dzień pracy. Całe szczęście jest poniedziałek. 

niedziela, 13 lipca 2025

Kolory w szarości


Piątkowy wieczór był strasznie męczący, ale daliśmy radę! Wczoraj też miałem ręce pełne roboty, więc dzisiaj zasłużyłem sobie na odpoczynek. Sęk w tym, że cały weekend jest deszczowy. W tej chwili nawet mamy burzę. Grzmot tak głośny jak tabun upadających na ziemię garnków niedawno wybudził mnie z godzinnej drzemki. Uchwyciłem taką ładną tęczę na loggii. Muszę jeszcze udać się na siłownię, ale myślę, że zrobię to jak przestanie padać. 

piątek, 11 lipca 2025

Pup meet

Już dziś o dwudziestej w Lindo odbędzie się pup meet, a za ladą nie stanie nikt inny jak Tanky! Ja już od piętnastej na miejscu i czekam na tabuny ludzi! 

środa, 9 lipca 2025

Ćwierć tony

Nie pierwszy raz brałem 250 kilo na tej maszynie, aczkolwiek wczoraj chciałem nagrać jak robię serię i udało mi się zrobić dwa razy po sześć powtórzeń. Jak ciężar zmniejszam do 200 kilo, to dziesięć powtórzeń robię z palcem w nosie. Nawet dwanaście dam radę.
Właśnie wracam z pierwszej konsultacji z lekarzem psychiatrą w kontekście diagnostyki ADHD. Powiedziałem dużo, ale w czterdzieści minut nie zdołałem przedstawić wszystkiego co mi leży na wątrobie. Za dwa tygodnie będę robił test DIVA w dwóch etapach. W tej chwili jadę do pracy, choć mam jeszcze godzinę do rozpoczęcia. 

wtorek, 8 lipca 2025

Nie marnujemy jedzonka

W nocy robiłem łapki! 
Wybrałem się niedawno na zakupy i nie umiem się oprzeć tym wszelkim promocjom z produktami z krótkim terminem przydatności! Nie znoszę marnowania pożywienia, więc z takich okazji często korzystam. Ten torcik krówkowy porządnie mnie zamulił.
Dlaczego tak jest, że mam trzy dni wolnego i jest chłodno i pada, a jak byłem w pracy to świeciło słoneczko i było przyjemnie? Zaszywam się teraz w pokoju i zabieram się za dalsze czytanie książki, którą niedawno kupiłem. 

poniedziałek, 7 lipca 2025

Tysiąc dwieście na zdrowie

Wczorajszy, wieczorny trening i późniejsze pozowanie w domu. 

Zasnąłem około piątej nad ranem, ponieważ biłem się z własnymi myślami, które są nieco jak oś czasu na Instagramie, albo jak stoisko z czasopismami o różnej tematyce w saloniku prasowym. Co chwila jakaś informacja o czymś zupełnie innym. Denerwuje mnie to. Wstałem w samo południe, naburmuszony. Moje zmarkotnienie doprowadziło do tego, że wyjąłem z mojego konta oszczędnościowego prawie 1200 złotych i wykupiłem prywatny pakiet psychiatryczny, w celu zdiagnozowania u mnie ADHD. Już od półtorej roku starałem się cokolwiek zdziałać z publiczną ochroną zdrowia, ale nikt nie umiał mi pomóc. Ten wydatek mocno mnie zabolał, ale zdrowie psychiczne jest ważniejsze. Dlatego też zrobiłem tak jak zrobiłem. Gdzieś w połowie sierpnia, po wszelkich, niezbędnych konsultacjach, powinienem wiedzieć co jest na rzeczy. Wtedy, być może, odczuję ulgę. Szkoda tylko, że państwo nie refunduje leków na ADHD dla dorosłych, więc mój portfel znowu ucierpi. Zastanawiam się teraz czy w ogóle jest sens wybierać kolejną pompę insulinową, skoro osprzęt za nieco ponad rok będzie kolejnym problemem finansowym. W Polsce trzeba mieć końskie zdrowie żeby chorować. 

niedziela, 6 lipca 2025

Zajęty weekend

Piątek i sobota to były dwa ciekawe dni w trakcie dwóch dwunastogodzinnych zmian. Niby zwyczajne wieczory, a jednak pełne różniących się od siebie osobowości. Nie jestem traktowany tylko jak barman, ale również jak „terapeuta”. Ludzie lubią ze mną rozmawiać o wszystkim, a ja razem z nimi, o ile mam wolną chwilę od lania i szejkowania. Za to w zasadzie kocham tę posadę - za poznawanie różnorodnego świata ludzkich życiorysów. 
Co niedziela wybieramy się z moim przyjacielem do różnych restauracji i dzisiaj udaliśmy się do indyjskiej Annapurny
 - nieopodal ronda Barei. Brzuch mi pęka od przejedzenia. 

czwartek, 3 lipca 2025

Kto widział psiaka za barem?

Dzisiaj zrobiłem mini sesję za barem bo w następny piątek w Lindo będzie pup meet, a tego wieczoru będę obsługiwać! Niedawno zakończyłem swoją zmianę i jadę do domu. Przed rozpoczęciem pracy kupiłem sobie w księgarni książkę, którą zacząłem sobie czytać w trakcie przerwy i wiem już, że mnie wciągnie. Lubię literaturę faktu i reportaże. 

środa, 2 lipca 2025

Li(piec)

Tradycyjnie już, za kilka minut wychodzę trenować, bo za dnia nie da się dobrze funkcjonować. Dzisiaj mieliśmy trzydzieści stopni! Od wczoraj miałem średnie samopoczucie. W nocy szczególnie. Bolał mnie brzuch. Niemniej jednak teraz, na wieczór, czuję się dobrze o mogę śmigać i dźwigać ciężary. Być może odrobinę męczy mnie pisanie tej książki, bo nie mam żadnej gwarancji sukcesu, ani tego, że ktokolwiek zechce ją wydać, a kosztuje mnie ona sporo wysiłku. Jeszcze w maju, po marszu, napisałem taki krótki fragment, który ostatnio dobrze oddaje mój stan.

Zwykłe ludzkie interakcje, które mój mózg poddawał analizie jak robot uczący się bycia człowiekiem. Cieszą mnie takie momenty, a jednocześnie myślę nad tym za kogo właściwie ludzie mnie mają? Z jednej strony widzą we mnie jakiegoś słodziaka - uroczego, niewinnego, co to się lubi poprzytulać, lgnie do ludzi jak pies, jest towarzyski, dużo mówi, robi zamieszanie, a przy okazji jeszcze błyska jakąś tam inteligencją. Może to wszystko faktycznie we mnie jest, ale… tak nie wygląda mój obraz w pełnym świetle. Czasem mam wrażenie, że zbudowałem jakąś wersję siebie, która jest wygodna do lubienia. Miła w odbiorze. Taka, co nie drażni. Taka, co się uśmiecha, gada, żartuje i nie robi problemów. Żeby było łatwiej mnie znieść. I to chyba działa, bo sporo ludzi faktycznie mnie lubi. Tylko że… dlaczego? Dlaczego chcą mnie poznać? Czy te przemyślenia w mojej głowie to jakaś forma obrony przed narcyzmem? Wymuszona skromność? A może to mój sposób na trzymanie wszystkiego w ryzach? Mój mózg nie zawsze może odpocząć od dźwigania metaforycznych półek w archiwum, wypełnionych dokumentami. Tylko że ja nie taszczę ich fizycznie. Ja je chomikuję w głowie. Tak jak inni gromadzą rzeczy materialne, myśląc, że kiedyś im się przydadzą, tak ja zbieram myśli, wspomnienia, odczucia, ciekawostki. I nie wiem czy potrafię je z niej wyrzucić. Nie wiem czy w ogóle bym tego chciał. Taki jestem. Takiego siebie kocham. Nie zamieniłbym swojego życia na żadne inne. 

Czuję jednocześnie zachwyt i strach wobec tego wielkiego świata. Tyle w nim bodźców, świateł, rzeczy, na które można zwrócić uwagę. Czasami chciałbym schować się w maluteńkim, ciasnym azylu, obserwować wszystko z dystansu i przeżywać to co najpiękniejsze… pośrednio. Przez doświadczenia i opowieści innych ludzi. Za dużo myślę. Chciałbym raz na jakiś czas wyłączyć mózg. 

Edit: 22:39 
Szedłem na siłownię, ale w połowie drogi zawróciłem, bo poczułem się jednak fatalnie :(

poniedziałek, 30 czerwca 2025

Zakapior

W szatni, po pierwszej, nie było prawie żadnej żywej duszy 

De facto zaliczę dziś dwa treningi na siłowni, bo na mój ostatni trening doczłapałem się około północy, a teraz, tuż przed dwudziestą drugą, idę kolejny raz. Pomału kończy się nam czerwiec, a ja ledwo funkcjonuję za dnia, bo jest tak gorąco. Dzisiaj zaliczyłem dwie ponadgodzinne drzemki. Wiatrak przy moim łóżku to absolutny must have. Kocham lato. Wybrałbym się na jakąś plażę. 

niedziela, 29 czerwca 2025

Wolna niedziela

Jestem mocno padnięty po wczoraj. Chodziłem przez większość dnia jak zombie. Wróciłem do domu po trzeciej, ledwo zdążając na nocny autobus. Spisałem się. Dostałem już grafik na pierwsze dni lipca. Jestem z siebie zadowolony. Popołudniem znalazłem moją czapkę z daszkiem, którą nabyłem rok temu w Królewcu. Wtrząchnąłem przed chwilą takiego solidnego hamburgera i postawiłem sobie lampkę z pandą w moim pokoju, którą dostałem kilka tygodni temu. Muszę więcej jeść, bo masa maleje. Zaraz zmierzam na siłownię, mimo że niezbyt mi się chce. Consistency is key. 

sobota, 28 czerwca 2025

Sesja zdana!

Miałem dziś dwa ostatnie egzaminy. Mogę z ogromną radością ogłosić, że w październiku będę studentem drugiego roku! Strasznie się bałem makroekonomii. Modliłem się o to, by było trzy. Zaglądam do indeksu a tam… piątka! Z ocen z całego roku wychodzi mi duża szansa na stypendium. Wszystko za sprawą tego semestru, gdzie nie dostałem nic poniżej 4,5. A po egzaminach poszliśmy na zapiekanki! Kupiłem sobie dwie, bo byłem naprawdę głodny. 
A teraz spokojnie zmierzam do pracy. Naprawdę udany dzień. Mogę być z siebie dumny. 

piątek, 27 czerwca 2025

Pompa musi być

Wczoraj na Plantach 
Miałem wczoraj zmianę od dwudziestej i wróciłem do domu po trzeciej rano, zasnąłem o czwartej i wstałem o jedenastej. Dziś będę krócej, ale tak czy siak, ostatnia noc była świetna. 
Myślałem, że po pracy normalnie skoczę na siłkę, ale byłem zbyt wykończony. Teraz, przed prysznicem zrobiłem szybkie pozowanie. Dziś jednak na pewno będę trenować. Jutro z samego rana mam dwa egzaminy, na które trochę się poduczyłem i myślę, że wszystko będzie dobrze i drugi semestr pójdzie jak z płatka. Wszystko co miałem zaliczyć już zaliczyłem i oceny niższej niż 4,5 jeszcze nie dostałem. W końcu czuję się jak dorosły, porządny obywatel! 

środa, 25 czerwca 2025

Pierwszy dzień

Dzisiaj miałem pierwszy dzień w nowej pracy, na krakowskim rynku. Było bardzo przyjemnie i mam nadzieję, że zasiedzę tam na dłużej. Oficjalnie, pan barman :)

poniedziałek, 23 czerwca 2025

Nowa kozica


Miałem dziś napo piętnastej pociąg do Krakowa. Przyjechałem do Lublina na ponad godzinę przed odjazdem i przespacerowałem się po Starym Mieście, bo chyba w tym roku jeszcze tego nie robiłem. Pod wieżą trynitarską zobaczyłem nową kozicę - Felicję, obok której można dowiedzieć się więcej o historii kamienia nieszczęścia, który również znajduje się obok. Czasami tęsknię za tym, że w Lublinie byłem praktycznie codziennie i było to dla mnie tak powszedne, a teraz jest to coś rzadkiego i odległego.